
Pani Sandra wybrała się z dziećmi na stok. Nagle pojawiła się policja z megafonami, niewyobrażalne sceny
Pani Sandra w rozmowie z portalem wp.pl przyznała, że w trakcie ferii wybrała się z dziećmi na stok, by mogły pozjeżdżać na sankach. W trakcie zabawy na górce pojawiła się policja, a funkcjonariusze prze megafony zaczeli nawoływac do rozejścia się. Rodzice byli oburzeni zachowaniem służb.
Policja zaczęła rozganiać dzieci bawiące się na stoku. Ich rodzice są oburzeni tym, w jaki sposób funkcjonariusze potraktowali ich pociechy. Wielu z nich jest zdania, że reakcja mundurowych była zupełnie nieadekwatna do sytuacji. Sprawę opisał na swoich łamach m.in. portal wp.pl.
Policja pojawiła się na stoku i zaczęła przeganiać bawiące się na śniegu dzieci
– Byłam z dziećmi na stoku z samego rana 28 grudnia. To było jedyne miejsce, gdzie w naszym mieście leżał śnieg. Tak jest do tej pory. Nie tylko ja wpadłam na taki pomysł. Na stoku było sporo osób. Przyszli nawet ludzie z psami, które mogły się radośnie tarzać. To był piękny widok. Wszyscy uśmiechnięci, piski dzieci. Taka normalność – relacjonuje w rozmowie z dziennikarzami portalu wp.pl Sandra, mama siedmio- i dziewięciolatka.
Dla Sandry i jej dzieci wyjścia na stok stały się częścią codziennej rutyny w trakcie trwającej obecnie zimowej przerwy w nauczaniu. Kobieta była bardzo zaskoczona widokiem policji, która pewnego dnia pojawiła się w okolicy górki, na której bawili się najmłodsi z okolicy.
– W pewnej chwili na stoku pojawiła się policja i przez megafony zaczęła nawoływać do tego, żebyśmy sobie poszli. To był szok. Nikomu nie przeszkadzało to przez tyle dni. Nikt nie miał poczucia, że robimy coś złego. A tu nagle cofnęliśmy się do stanu wojennego, gdzie dzieci zjeżdżające na jabłuszkach stały się przestępcami – komentowała oburzona kobieta.
Podobne interwencje przeprowadzono w kilku polskich miejscowościach. W Kielcach policja została wezwana przez właściciela zamkniętego stoku, który nie chciał, by saneczkarze korzystali z jego terenu. Na Kaszubach z kolei policjanci sami podjęli inicjatywę i nawet zgłosili tę sprawę do lokalnego sanepidu.
– Policja powinna kojarzyć się dzieciom z bezpieczeństwem. Policjant to ktoś, do kogo mogą się zwrócić, gdy się zgubią lub gdy ktoś robi im krzywdę. Niestety, w Polsce pokutuje obraz policjanta zagrażającego, a nie przyjaznego. Sytuacja ze stoku raczej umacnia ten negatywny stereotyp. Zwłaszcza że to coś na pograniczu absurdu, w którym niewinna zabawa na śniegu traktowana jest jak wykroczenie czy przestępstwo – tłumaczyła w rozmowie z portalem wp.pl psycholog Alicja Moderau.
28 grudnia 2020 roku w życie weszły przepisy o tzw. kwarantannie narodowej, które m.in. zamknęły stoki narciarskie do 17 stycznia 2021 roku. W związku z tym wielu rodziców wpadło na pomysł, by wykorzystać górki jako tory saneczkowe dla swoich pociech. Jest to jednak zachowanie ryzykowne z uwagi na panującą w kraju pandemię, ponieważ powoduje gromadzenie się wielu osób w jednym miejscu.
– Oczywiście, standardy bezpieczeństwa w wymagającym czasie pandemii powinny być zachowane, jednak przy dbałości o emocje i zdrowie psychiczne dzieci. To wyjątkowa, anormalna sytuacja i najmłodsi mają prawo czuć się zagubieni. Wymagają wsparcia, wytłumaczenia im, skąd się biorą i czym dyktowane są zakazy i nakazy związane z pandemią – podkreśliła Alicja Moderau.
– Warto w czasie takich rozmów z dziećmi pozwolić im na samodzielne wyciąganie wniosków. Także takich, które kwestionują zakazy i nakazy. Warto uczyć dzieci myślenia krytycznego, jednocześnie pokazując problem szerzej, z różnych perspektyw – dodała ekspertka.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Barbara Kurdej-Szatan w ostrych słowach podsumowała Polaków. Internauci są oburzeni, wcześniej sami ją krytykowali
- Parafianie wstrząśnięci zachowaniem księdza, widać co wyrabiał w kościele. „Cyrk z domu Bożego”
- Nie żyje aktor seriali z TVP i TVN. Córka potwierdziła smutne wieści, opublikowała wzruszające zdjęcie
Źródło: WP
