Ewa Błaszczyk nadal walczy o zdrowie córki. W końcu widać postępy
W rozmowie z mediami Ewa Błaszczyk opowiedziała o tym, jak obecnie czuje się jej córka. Z relacji aktorki wynika, że u Oli wreszcie widać wyraźne postępy i w rodzinie pojawiła się długo oczekiwana stabilizacja. Artysta przyznała, że w końcu nie boi się tego, czy Ola będzie w stanie przeżyć kolejną noc. Znaczny wpływ na poprawę miała rehabilitacja.
Od długiego czasu rzeczywistość Ewy Błaszczyk była bardzo trudna i wymagająca. Jak sama przyznała, w jej życiu często dochodziło do „trzęsień ziemi” w związku ze stanem zdrowia córki. Często musiała zrywać się Oli, nie wiedząc, czy dziewczyna przeżyje kolejną noc, czy nie.
Dwie dekady rehabilitacji to także był czas, w którym Ewa Błaszczyk musiała pogodzić się z tym, że cudowne ozdrowienie może nigdy nie nadejść. Nie oznacza to jednak, że aktorka musiała się poddać. Każdego dnia wykonywała ciężką pracę z dzieckiem.
Ewa Błaszczyk o dwudziestu latach rehabilitacji
O tym, jak wygląda codzienność Oli, Ewa Błaszczyk opowiedziała na łamach „Urody życia”. Aktorka przyznała, że dziewczyna ma dobre warunki i profesjonalną pomoc. Cały czas trwa praca nad tym, by jej się choć trochę poprawiło.
– Ola mieszka w domu, ładnie pracuje z cyberokiem, słucha, jest pod ciągłą opieką. Niedawno miała podawaną prolię przeciwko osteoporozie, potem było badanie EEG, za chwilę będzie konsultacja neurologiczna, za dwa tygodnie będzie botulina. I tak się to toczy w swoim rytmie. A czy przyjdzie jakieś światło z kosmosu? Pracujemy nad tym, tyle mogę powiedzieć – mówi na łamach „Urody życia”.
Artystka została zapytana o to, jak rehabilitacja córki zmieniała się przez ostatnie dwie dekady. Na pytanie o to, co było najtrudniejsze na początku, Ewa Błaszczyk przyznała, że pogodzenie się z tym, że „być może już zawsze będzie tak jak teraz”.
– Przez pierwsze dwa lata bardzo czekałam, że coś się szybko zmieni. Każdy tak ma na początku, widzimy to u wszystkich rodziców w Budziku. Ale potem powoli zaczyna się inne myślenie, które bardzo człowieka boli, ale jest potrzebne, żeby dalej mógł żyć – ujawnia aktorka.
Większy spokój w życiu Ewy Błaszczyk
Ewa Błaszczyk przyznała, że przez wiele lat żyła w bardzo dużym napięciu i niepewności. Aktorka musiała być cały czas w gotowości na to, że dojdzie do pogorszenia się stanu Oli. Przyznała też, że nauczyła się nie poddawać.
– Nauczyłam się radzić sobie z rzeczywistością. Wiem, że wszystko może się zdarzyć w każdej chwili, że wszystko jest kruche. […] Ciągle walczę, jestem zaangażowana, ale dziś już mam w sobie akceptację, że wszystko może się stać. I że niekoniecznie ma się na cokolwiek wpływ. Dopiero kiedy się już przyjmie to do wiadomości, trzeba zacząć działać i robić wszystko, co tylko jest możliwe – przyznaje Ewa Błaszczyk.
Wiele wskazuje na to, że stan Oli się wreszcie unormował, a rehabilitacja przyniosła efekty. Choć sygnałów na cudowne uzdrowienie jak na razie nie ma, to Ewa Błaszczyk cieszy się z małych kroków.
W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o śmierci uczestnika Eurowizji. Sanja Ilić miał 69 lat. O szczegółach dowiecie się z tego tekstu.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Małopolska: wypadek karetki, rannych dwóch ratowników. Lekarze walczą o życie jednego z nich
- Wykopał wielką dziurę w ogródku. Zbudował pod ziemią piwniczkę na wino
- 6-latek zaprosił na urodziny 32 kolegów, nikt nie przyszedł. Dopiero gdy mama nagłośniła sytuację, otrzymał wsparcie obcych ludzi
Źródło: Pomponik.pl