Wiadomo, co rodzice mieli robić Antosi. Dziewczynka miała tylko 4 miesiące
Antosia miała zaledwie 4 miesiące, gdy przeżyła prawdziwy koszmar. Lekarze aż dwukrotnie operowali dziewczynkę, by uratować jej życie. Rodzice dziecka trafili do aresztu i odpowiedzą przed sądem za usiłowanie zabójstwa swojej córki.
Na początku grudnia ub. Agata K. zgłosiła się z córką do jednego z łódzkich szpitali. Dziecko miało rozległe obrażenia i urazy wewnątrzczaszkowe i przeszło pilną operację neurochirurgiczną. Rodzice Antosi zostali aresztowani i grozi im dożywocie.
Antosia trafiła do szpitala z poważnymi urazami głowy
Agata K. i Kacper J. przebywają obecnie w areszcie. Prokurator Monika Tomkowiak z Prokuratury Łódź Bałuty, poinformowała, że obojgu postawiono zarzuty usiłowania zabójstwa córki, połączone ze szczególnym okrucieństwem. Za to grozi im nawet dożywocie.
Mama Antosi pojawiła się z córką w szpitalu na początku grudnia zeszłego roku.4-miesięczne dziecko miało rozległe sińce oraz obrażenia wewnątrzczaszkowe. Dziecko przeszło operację neurochirurgiczną, nie był to jednak pierwszy raz, gdy dziewczynka pojawiła się w placówce. Podobna sytuacja miała miejsce w październiku, a szpital wówczas poinformował o sprawie sąd rodzinny, który zdecydował o ustanowieniu kuratora dla rodziny Antosi.
- Pod koniec października Antosia została przyjęta do Kliniki Neurochirurgii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Wszystko wskazywało na to, że dziecko mogło być ofiarą przemocy domowej. Miało objawy wskazujące na zespół dziecka potrząsanego. Konieczna była operacja, a lekarze o sprawie natychmiast poinformowali policję - przekazał Adam Czerwiński, rzecznik centrum, cytowany przez RMF 24.
Rodzice dziewczynki zostali aresztowani. Początkowo Agata K. tłumaczyła, że do obrażeń u córki doszło, gdy przewróciła się, niosąc ją na rękach. Później kobieta wyznała, że te zeznania miały chronić Kacpra J. który ma już na swoim koncie konflikt z prawem.
Matka Antosi nie przyznała się do zarzucanych jej czynów.Kobieta twierdzi, że dziecko było maltretowane przez jej partnera podczas jej nieobecności w domu. Gdy dziewczynka zaczęła mieć niepokojące objawy, Kacper J. miał namawiać ukochaną, by nie zgłaszała się po pomoc medyczną, by uniknąć oskarżenia o znęcanie się nad córką.
- Miałam wziąć winę na siebie, bo on był karany. [...] Kacper powiedział, że mam nic nie mówić, bo nie chce iść do więzienia, a jak pójdzie do więzienia, to ja tego gorzko pożałuję - wyznała Agata K.
Ojciec dziewczynki przyznał z kolei, że skrzywdził córkę i zasługuje na karę. Nie przyznał się jednak do zarzutu usiłowania zabójstwa, choć jednocześnie podkreślił, że to on jest winny wszystkich obrażeń na ciele dziecka. Swoje działanie mężczyzna tłumaczy uzależnieniem od leków.
Rodzice Antosi podkreślili również kilkukrotnie, że opieka nad dzieckiem ich przerosła i nie „nie dorośli do roli rodziców”. Łódzki sąd ponownie przyjrzy się tej sprawie za miesiąc, na razie jednak przedłużono oskarżonym areszt ze względu na wysoką karę, grożącą za usiłowanie zabójstwa.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Małopolska: wypadek karetki, rannych dwóch ratowników. Lekarze walczą o życie jednego z nich
- Wykopał wielką dziurę w ogródku. Zbudował pod ziemią piwniczkę na wino
- 6-latek zaprosił na urodziny 32 kolegów, nikt nie przyszedł. Dopiero gdy mama nagłośniła sytuację, otrzymał wsparcie obcych ludzi
Źródło: Radio Zet, RMF 24