Scenarzysta „Osieckiej” zdradza, jak wyglądał proces produkcji serialu. Jest oburzony
Serial o życiu i twórczości Agnieszki Osieckiej wywołał ogromne zainteresowanie wśród polskich widzów. Po emisji produkcji pojawiło się jednak sporo kontrowersji, skierowanych m.in. w stronę jej twórców. Scenarzysta serialu zabrał głos w tej sprawie i ujawnił całą prawdę o kulisach pracy przy produkcji.
Serial „Osiecka” miał swoją premierę na antenie Telewizji Publicznej 25 grudnia 2020 roku, a produkcja stworzona na podstawie życiorysu słynnej poetki i autorki tekstów liczy łącznie 13. odcinków. Okazuje się, że wizja scenarzystów serialu nie pokrywała się z tym, co ostatecznie zostało w nim pokazane.
TVP zakończyło emisję serialu „Osiecka”
„Osiecka” już od pierwszego odcinka przyciągała przed telewizory miliony widzów. Produkcja w reżyserii Roberta Glińskiego wywołała ogromne zainteresowanie, choć osoby, które osobiście znały Agnieszkę Osiecką, podchodziły do niej bardzo sceptycznie.
Magda Umer w jednym z wywiadów podkreśliła, że nie chciała mieć nic wspólnego z produkcją stacji TVP o jej przyjaciółce. Malarka Hanna Bakuła również zastanawiała się w rozmowie z redakcją „Faktu”, w jaki sposób zostanie przedstawiona jej postać przez twórców związanych z Telewizją Publiczną.
Przeprosin od twórców serii zażądał z kolei Zarząd Fundacji Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie. Po emisji ostatniego odcinka serialu przedstawiciele fundacji wydali specjalne oświadczenie, w którym wskazują, że produkcja przeinacza fakty i godzi w dobre imię miasta oraz jego byłego włodarza.
O tym, co widzowie zobaczyli na ekranie swoich telewizorów, wypowiedział się również współscenarzysta serialu. Maciej Karpiński wskazał w rozmowie z redakcją „Gazety Wyborczej”, od początku był świadomy, że współpraca z Telewizją Polską jest obecnie bardzo ryzykowna.
- Byłem świadom, że to jest projekt wysokiego ryzyka. [...] dzisiejsza TVP budzi powszechne i słuszne potępienie za swe działania w sferze polityczno-propagandowej - przyznał scenarzysta serialu.
Scenarzysta produkcji nie krył swojego oburzenia zarzutami, które również skierowano w jego stronę. Maciej Karpiński tłumaczył, że w procesie produkcji w serialu wprowadzono wiele zmian, za które on nie czuje się odpowiedzialny, bo decyzje podjęto bez jego zgody.
- Rzeczywiście, jestem wkurzony. Bo winę za większość słabości "Osieckiej" przypisano scenarzystom. Ludzie piszący o serialu ulegają złudzeniu, że to, co widzą na ekranie, jest dokładnym odwzorowaniem scenariusza, czym zresztą zdradzają właśnie ignorancję. W rezultacie to moje nazwisko jest szargane, podczas gdy reżyser sporo ze scenariusza powykreślał albo, co gorsza, wiele podopisywał. Zgrzytam zębami, oglądając niektóre odcinki - wyznał Maciej Karpiński.
Maciej Karpiński podkreślił jednak, że choć serial zebrał sporo negatywnych recenzji, nie zabrakło widzów, którzy pozytywnie komentowali produkcję. Jak podkreślił scenarzysta, „zwrócono w nich na przykład uwagę, że są w serialu akcenty feministyczne, że z dialogów wyłania się poparcie prawa do aborcji”.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- „O mnie się nie martw” znika z anteny TVP. Wiadomość przekazała aktorka
- Chorzów: Wybuch w zakładach pracy. Są poszkodowane osoby
- Smutna wiadomość dla Jolanty Kwaśniewskiej. Nie żyje Andrzej Kratiuk, prezes jej fundacji
Źródło: Fakt