Pracownicy sklepów zdradzają całą prawdę o zachowaniu Polaków. Można tylko załamać ręce
Ekspedienci przyznali, jak Polacy zachowują się w sklepach podczas zakupów. W mediach pojawiły się szokujące relacje pracowników, którzy przyznają, że wielu konsumentom brakuje kultury. Niektórzy jedzą produkty, jeszcze zanim dojdą do kasy. Sytuacje okazują się tak kuriozalne, że aż trudno w nie uwierzyć.
„Wirtualna Polska” opublikowała relacje pracowników sklepu, którzy opowiedzieli do czego zdolni są Polacy podczas zakupów. Ekspedienci byli świadkami szokujących sytuacji. Klienci zachowywali się, jakby byli w bistro – jedli produkty na terenie placówek, jeszcze zanim doszli z nimi do kasy.
Awantury, jedzenie rzeczy prosto ze sklepowych półek – to tylko niektóre zachowania, których dopuszczają się Polacy robiąc zakupy. Pracownicy placówek przyznają, że niektórym brakuje podstaw kultury. Do kas docierają z do połowy wypitą coca colą i nadgryzionymi batonikami.
Skandaliczne zachowania Polaków w sklepach
Jak donoszą na łamach „Wirtualnej Polski” pracownicy sklepów, Polacy potrafią zachować się skandalicznie w sklepach. Wystarczy przeczytać relację Anny. 37-latka przez 6 lat pracowała jako kasjerka w jednym z warszawskich sklepów sieci Carrefour.
– Nawet nie wiem, od czego zacząć, przez tyle lat byłam świadkiem pewnie miliona takich sytuacji – mówi kobieta.
– Ale jest coś, co chyba najbardziej utkwiło mi w pamięci. Widziałam, jak klient zakupił pieczonego kurczaka, po czym podszedł do stoiska z sosami i bez ceregieli zaczął go jeść, doprawiając ketchupem wziętym z półki – dodaje ekspedientka.
Anna widziała też, jak jedna z klientek bez użycia szczypiec i rękawiczek, próbuje kiszonej kapusty prosto z beczki. Kobieta nie widziała w swoich zachowaniu nic złego i twierdziła, że po prostu musi sprawdzić smak produktu.
– Raz też widziałam, jak starsza pani wyciąga kapustę kiszoną z beczki, by spróbować. Nie użyła plastikowych szczypców, które znajdowały się obok. Tylko gołą ręką gmerała w beczce. Po konsumpcji szepnęła coś w stylu: "znowu kwaśna". W pierwszej chwili nie wiedziałam, jak zareagować. Widziałam, że inni klienci też na nią patrzą, więc szybko ruszyłam w jej kierunku, by zwrócić uwagę. Odpowiedziała mi, że przecież musi spróbować, czy nada się na bigos. Normalnie ręce opadają. Oczywiście bez awantury się nie obyło – opowiada na łamach „WP”.
Okazuje się, że na co dzień dochodzi też do wielu innych problematycznych zdarzeń. Otwieranie i jedzenie produktów jeszcze przed dojściem do kasy jest normą – tak wynika ze słów Anny. Nie wszyscy też płacą za zjedzone rzeczy.
– Czy naprawdę klienci nie mogą zaczekać do czasu, aż zapłacą? Stoi biznesmen w koszuli, pod krawatem, a na taśmę kładzie zjedzoną do połowy pizzerkę. Piękny widok. Z drugiej strony chociaż zapłacił, bo są i tacy, którzy zostawiają pomiędzy regałami zgniecione opakowania po soczku, które dziecko wcześniej wypiło – oświadcza ekspedientka.
Polacy płacą i wymagają
Zachowanie Polaków wyjaśnia doktorr Wiesław Baryła, psycholog społeczny. Zdaniem eksperta klienci czasem kierują się zasadą „płacę to wymagam”.
– W związku z tym częstują się towarami z półki. W obliczu kamer czy pustych alejek sklepowych klienci zaczynają zachowywać się trochę jak w sadzie czy na polu – tłumaczy doktor cytowany przez „Wirtualną Polskę”.
Czasem pracownicy doświadczają bardzo nieprzyjemnych reakcji ze strony klientów. Szczególnie często zdarza się to wówczas, gdy dochodzi do pomyłek związanych z cenami i promocjami.
– Naprawdę staramy się, jak możemy. Przyklejamy promocje. Dbamy o ceny, żeby wszystko się zgadzało. A w dużym sklepie nie jest to wcale takie łatwe. Zdarzają się sytuacje, że w kasie wyskakuje inna cena niż ta przy półce. Wówczas prawie zawsze wzywany jest kierownik sklepu, dochodzi do awantury, że wprowadzamy klientów w błąd. Są wyzwiska w naszym kierunku. I to takie, że wstyd powtarzać. A my co możemy? Siedzimy jak trusie. Przepraszamy, że to błąd ludzki, słuchamy wyzwisk i pracujemy dalej. Dodam tylko, ze zazwyczaj różnica to 40 gr, 60 gr. Rzadko przekracza 2 zł – informuje Magda, która jest kasjerką w Biedronce.
Z tych relacji wynika, że Polacy często nie należą do najprzyjemniejszych klientów. Warto pamiętać podczas robienia zakupów, że po drugiej stronie także są ludzie, a nie automaty.
W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o przechowywaniu maseczek w samochodzie lub korytarzu. Okazuje się, że nie jest to zdrowa praktyka. O szczegółach dowiecie się z tego tekstu.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Pokazali nagranie z imprezy po zwycięstwie Żyły. Gdy wyszedł z auta, od razu wznieśli toast
- Nie żyje dziennikarz Lech Tylutki
- Zapytali Żyłę, komu dedykuje zwycięstwo w Mistrzostwach Świata. Szczera odpowiedź
Źródło: Wirtualna Polska