Nie żyje dziennikarz Lech Tylutki
Nie żyje dziennikarz - Lech Tylutki. Informacje przekazało TVP Info oraz Gazeta Lubuska, w której przez wiele lat pracował. Niestety, śmierć zaskoczyła go w górach, a prawdopodobną przyczyną zgonu mógł być zawał serca. Koledzy wspominają, że kochał jeździć na nartach.
Dziennikarz w chwili śmierci miał tylko 68 lat. W sieci nie pojawiły się informacje, czy już wcześniej borykał się z problemami zdrowotnymi. Redakcja Gazety Lubuskiej pożegnała go pięknymi wspomnieniami.
Dziennikarz prawdopodobnie zmarł na zawał serca
Lech Tylutki urodził się w 1953 roku w Międzyrzeczu i zanim został dziennikarzem z prawdziwego zdarzenia, ukończył AWF. Potem zdecydował się na podyplomowe studia dziennikarskie.
Związał się z Polską Agencją Prasową, a następnie pod koniec lat 70., a dokładnie w 1979 roku, osiadł w Gazecie Lubuskiej. Tu pracował przez wiele kolejnych lat, głównie w oddziale terenowym. Kochał narty, zajmował się też pisaniem limeryków, które były publikowane m.in. na łamach „Merkuriusza regionalnego”.
- Śmierć zaskoczyła Go w ukochanym miejscu, czyli w górach. Przyczyną był prawdopodobnie zawał. Znajomi, przyjaciele są wstrząśnięci niespodziewaną informacją. Był tak pełen życia, miał wiele planów... - napisano we wspomnieniu o zmarłym dziennikarzu.
- Pamiętam, jak przyszedł do pracy, to był koniec lat 70. Kochał życie, sport i gotowanie. To ostatnie wychodziło mu znakomicie, miał dobrą rękę do kuchni. I oczywiście narty to było coś więcej niż pasja, to była miłość. Leszek miał wiele planów. Nosił się z zamiarem wydania zbioru swoich tekstów. Pisał również limeryki. Miały ukazać się drukiem - mówi Tadeusz Palto, który przez lata pełnił obowiązki sekretarza redakcji Gazety Lubuskiej.
- Leszka poznałem, gdy był jeszcze korespondentem Polskiej Agencji Prasowej. Później wiele lat pracowaliśmy biurko w biurko w „Gazecie Lubuskiej” w dziale terenowym, zjechaliśmy województwo wzdłuż i wszerz. Znakomity kolega, bezinteresowny - czytamy w specjalnie opublikowanym wspomneniu.
Lech Tylucki na pewno był znakomitym kolegą - kiedy zmarł Antoni Łusiak, który w tej samej gazecie przepracował 42 lata, dbał, aby ten nie pozostał zapomniany. Gościł na specjalnych, lokalnych wspominkach.
Był zaangażowany w miejskie życie - na kultowym zielonogórskim Winobraniu był także jurorem w konkursie win domowych.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Małysz powiedział, jak położą dzisiaj Piotrka Żyłę spać. W tle napoje wyskokowe
- Dorota Zawadzka pokazała absurdalną ocenę dla kilkulatka za zdanie z matematyki
- Jego mama nagle zaginęła. 23 lata później remontował dom i poznał prawdę
Źródło: TVP Info, Gazeta Lubuska