Piotr Żyła przyłapany o 4 rano. Musiał się tłumaczyć
Piotr Żyła nie ukrywał, że po sobotnich mistrzostwach świata w Oberstdorfie dość intensywnie celebrował swoje zwycięstwo. Sam przyznaje, że niedzielne zawody były jak „drugi dzień na weselu”. Fani mogli poczuć się zaskoczeni, gdy o 4 nad ranem nowy mistrz świata dał o sobie znać.
Piotr Żyła dokonał olbrzymiego postępu w swojej karierze zostając kolejnym, piątym już mistrzem świata z naszego kraju. Sobotni konkurs w Oberstdorfie wyszedł mu perfekcyjnie, a on sam nie ukrywał radości i chęci do świętowania olbrzymiego zwycięstwa.
W niedzielę również odbyły się kolejne zawody, tym razem w drużynach mieszanych. W tym przypadku reprezentacja Polski zajęła 6 miejsce.
- Jak na debiutanta, z presją dobie poradziłem, szczególnie w pierwszym skoku. A w drugim... Nie każdego dnia się wygrywa, przepraszam bardzo– wyjaśniał Żyła cytowany przez portal sport.interia.pl.
Po polskim zawodniku było widać, że wciąż trzymają go emocje sobotniej nocy. Skoczek cały czas był roześmiany i radosny, ale na pierwszy rzut oka zdawał się mieć nieco mniej sił.
- Trochę spałem. „Bidnie, bo bidnie”, ale coś tam próbowałem. Dziś średnio ogarniam – opowiadał po niedzielnych zawodach.
Niektórzy zastanawiali się, czy mistrz świata w ogóle pójdzie spać. W przypadku tak imponującego sukcesu wypadało przecież świętować, ale mogło to przerodzić się w zbyt długą imprezę, przez którą zawodnik nie nadawałby się do udziału w konkursie mieszanym.
Piotr Żyła zaskoczył fanów o 4 w nocy
- Dziś jest taki dzień, jak drugi dzień na weselu, wstajesz i trzeba się wziąć za robotę, a nie do końca to wychodzi– wyjaśniał swoje samopoczucie dziennikarzom. Wiele osób miało nadzieję, że Żyła wypocznie w nocy. Nawet sam Adam Małysz uznał, że chwilę po celebracji utytułowany skoczek pójdzie spać. Coś tu jednak nie wypaliło.
- Podobno plan był taki, że jedno piwo i padnę. Ale plan niestety chyba nie wypalił. Na jednym się nie skończyło– śmiał się Żyła.
Skutki najpewniej byłyby widoczne kolejnego dnia. - Całe szczęście, że nie badali dzisiaj alkomatem – mówił dziennikarzom. Co ciekawe, dało on o sobie znać nawet o godzinie... 4 w nocy. Wielu fanów mogło zastanawiać się, co on w ogóle robi w mediach społecznościowych o tak późnej godzinie tuż przed niedzielnymi zawodami.
- Niee, poszedłem spać o 22. Potem się przebudziłem i mówię: „wrzucę coś jeszcze”. Wrzuciłem posta do internetu i poszedłem dalej spać– wyjaśniał. Efekty zasłużonego zmęczenia dało się zauważyć w niedzielę.
- Pierwszy skok oddałem bardzo dobry, jestem zadowolony. W drugim skoku już trochę przesadziłem, przegrzało styki– twierdził po konkursie.
Niektórzy byli ciekawi, czy z Żyłą skontaktował się prezydent albo premier, którzy zwyczajowo gratulują tak wielkiej wygranej.
- Nie wiem, może dzwonił. Ale raczej nie. Ja już jestem chyba czwartym mistrzem świata, to po co mają dzwonić, głowę sobie zawracać, że znowu któryś wygrał – odpowiadał w żartobliwy sposób.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Pokazali nagranie z imprezy po zwycięstwie Żyły. Gdy wyszedł z auta, od razu wznieśli toast
- Nie żyje dziennikarz Lech Tylutki
- Zapytali Żyłę, komu dedykuje zwycięstwo w Mistrzostwach Świata. Szczera odpowiedź
Źródło: sport.interia.pl