Tragedia we Wrocławiu. Po pożarze nie żyją 4 osoby
Dramatyczne informacje z Wrocławia. W środę 3 lutego wieczorem w kamienicy przy ulicy Nowowiejskiej wybuchł pożar. W wyniku zdarzenia zginęły cztery osoby. Po zawiadomieniu służb na miejscu pojawiło się aż 12 zastępów straży pożarnej, które walczyły z żywiołem. Po opanowaniu sytuacji procedury mające wyjaśnić okoliczności tragedii wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.
Strażacy otrzymali informacje o pożarze we wrocławskiej kamienicyw środę po godzinie 19:00. Zgodnie z wiadomościami przekazanymi przez portal „Onet.pl" ogień pojawił się na parterze budynku znajdującego się przy ulicy Nowowiejskiej. Po dotarciu na miejsce odnaleziono cztery nieprzytomne osoby. Służby podjęły próbę przywrócenia funkcji życiowych, ale nie udało się ich uratować.
Jak wskazują informacje przekazane przez służby, w pożarze zginęło czterech dorosłych mężczyzn. Na miejscu zdarzenia pojawiło się aż 12 zastępów straży pożarnej. Według „Gazety Wyborczej” podczas akcji miało dojść też do problemu z karetkami pogotowia.
Zastępca komendanta przekazał szczegółowe informacje dotyczące tragedii
Zgodnie z informacjami, którymi podzielił się Arkadiusz Cytawa, zastępca Komendanta Miejskiego PSP we Wrocławiu. Strażak potwierdził, że ofiary pożaru najpierw ewakuowano, a następnie przez długi czas prowadzono próby przywrócenia funkcji życiowych. Zgon stwierdził zespół ratownictwa.
– Na miejsce zdarzenia udały się siły zadysponowane przez nasze stanowisko. Po dostaniu się do pomieszczenia strażacy odnaleźli cztery osoby, zostały one ewakuowane na zewnątrz i przystąpiono do przywracania czynności życiowych. Następnie osoby te zostały przekazane zespołom ratownictwa medycznego w celu podjęcia dalszych czynności ratowniczych. Po trwającej długo resuscytacji krążeniowo-oddechowej, niestety, stwierdzono zgon tych osób. Ofiary to mężczyźni, osoby dorosłe – słowa Arkadiusza Cytawy z PSP we Wrocławiu cytuje „Onet.pl."
Z wiadomości przekazanych przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że karetki pogotowia przyjeżdżały na miejsce zdarzenia z dużym opóźnieniem, dlatego „konieczne było zadysponowanie dodatkowych zastępów ze względu na brak wolnych zespołów pogotowia ratunkowego”. Dziennikarze powołują się na informacje podane przez dyżurnego straży.
Oprócz 12 zastępów pod kamienicą przy ulicy Nowowiejskiej pojawiła się też policja oraz pogotowie ratunkowe. Podczas rozmowy z mediami st.bryg. Arkadiusz Cytawa oświadczył, że choć nie było dużego ognia, to mieszkanie było bardzo zadymione.
Służby czekają na informacje dotyczące przyczyny pożaru
Obecnie służby gromadzą niezbędne informacje, by ustalić przyczynę pożaru, do którego doszło we wrocławskiej kamienicy. Z relacji Arkadiusza Cytawy wynika, że mieszkanie było stare i wciąż nie wiadomo, jak mieszkańcy je ogrzewali.
– Część wyposażenia nie uległa spaleniu. Pożar nie wydostał się też na zewnątrz mieszkania – mówił.
– W tej chwili zakończyliśmy już wszystkie czynności związane z gaszeniem pożaru. Sprawdzamy klatkę schodową i mieszkania, czy wszystkie osoby się ewakuowały. Część mieszkańców ewakuowała się już przed przyjazdem straży. Z zarządcą sprawdzamy również pustostany – relacjonował strażak.
W rozmowie z Państwową Agencją Prasową Oficer prasowy wrocławskiej policji asp. szt. Łukasz Dutkowiak potwierdził, że na miejscu pracowali policyjni technicy kryminalistyki z grupą dochodzeniowo-śledczą. Czynności nadzorowane są przez prokuratora. Służby będą szczegółowo wyjaśniały okoliczności pożaru.
W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o szczegółach śmierci 13-letniej Andżeliki, która mieszkała w domu dziecka. Dziewczyna uciekła z ośrodka w Pacółtowie. Więcej informacji znajdziecie w tym tekście.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Smutna wiadomość obiegła media. Nie żyje Aleksandra Grochowska
- Minister Edukacji chce wprowadzić nowy program do szkół. Ma dotyczyć głównie dziewczynek
- 8-latka została porwana z ulicy. Opisała, co zrobił mężczyzna, policja poszukuje sprawcy
Źródło: Onet.pl