Maria Winiarska jest oburzona swoją głodową emeryturą. Inna aktorka wcale jej nie dostaje
Polscy artyści od dawna narzekają na skandalicznie, ich zdaniem, kwoty emerytur, jakie dostają. Wielu z nich ledwo co przekracza 1000 złotych. Aktorka Maria Winiarska jest tym oburzona. „Emerytury gwiazd są żałosne” – grzmi.
Polscy artyści od dawna alarmują o tym, że nie mogą się utrzymać, gdy dostają tak niskie emerytury. Wielu z nich otrzymuje naprawdę marne świadczenia, ale nie do końca jest to winą samego systemu - a przynajmniej tak uważa prezes ZUS, Gertruda Uścińska.
- W wielu wypadkach wolne zawody, artyści, zawierają umowy o dzieło, które nie rodzą żadnego obowiązku ubezpieczenia społecznego – wyjaśnia przedstawicielska ZUS w rozmowie z portalem money.pl.
- Jest tu zasada wzajemności, proporcjonalności, adekwatności. Jeśli płacimy mało do ZUS-u, to i świadczenie jest niskie– dodaje. Z jednej strony faktycznie nie ma się co dziwić, w końcu zawód artysty jest okupiony często sporymi zarobkami, ale za to na podstawie tzw. „śmieciówek”, które nie zagwarantują dostatniej emerytury.
Wiele polskich gwiazd nie mówi otwarcie o tym, jakie świadczenia pobierają. Niektórzy jednak się przyznają i dzięki temu możemy stwierdzić, że spora część z nich faktycznie może mieć problemy z utrzymaniem się. Nie wszyscy są tak samo niezadowoleni z tego faktu.
„Emerytury polskich gwiazd są żałosne”
Maria Winiarska, aktorka znana m.in. z „Barw szczęścia” opowiedziała jakiś czas temu, że na emeryturze może liczyć na zaledwie 1100 złotych miesięcznie. Jest oburzona takimi kwotami. Nie da się ukryć, że faktycznie trudno za nie wyżyć.
- Emerytury gwiazd są żałosne. Jest taki hejt na artystów, a ja całe życie płaciłam składki ZUS i były to dla mnie duże składki, bo jeszcze załapałam się na emeryturę estradową z moją siostrą. […] Mąż ma trochę lepszą emeryturę i dobrze, że jesteśmy razem, bo nie byłoby łatwo– mówiła w rozmowie z „Faktem”.
To i tak nic, bo inni nie dostają pieniędzy w ogóle. Dobrym przykładem jest tutaj znana m.in. z „Plebanii” Grażyna Barszczewska. 74-letnia dziś aktorka nie otrzymuje emerytury wcale. Nie jest zaskoczona tym faktem. - W ogóle nie będę miała emerytury, bo pracuję na umowie śmieciowej – mówiła.
Laura Łącz, którą kojarzyć można choćby z „Klanu”, nie ukrywa, że dostaje małą emeryturę (1000 zł), ale cały czas jest w stanie utrzymywać się z innych źródeł. W końcu aktorzy mogą pozwalać sobie, nawet w starszym wieku, na udział w reklamach, spotkaniach czy pisanie książek. „Jestem bardzo aktywna zawodowo: pracuję w serialu, mam swoją firmę, wydaję książki, uczę studentów, ale już dawno należy mi się odpoczynek. Prawda jest taka, że bez tych dodatkowych zajęć nie utrzymałabym się z mojej emerytury” – wyjaśnia.
Beata Tyszkiewicz stoi po przeciwnej stronie barykady. Jej zdaniem – nie ma się co dziwić, że artyści otrzymują niskie świadczenia. - Emeryturę mam niską, ale mówiąc o tym, nie biadoliłam, bo ludzie mają niższe. Ja zawsze sobie radziłam. Piszę sobie następną książkę, dwie właściwie – twierdziła. Ona sama zarabia 1300 złotych miesięcznie. Są też aktorzy, którzy dostają stosunkowo wysokie pieniądze (a przynajmniej w odniesieniu do niektórych), ale cały czas grywają – tak, jak choćby Teresa Lipowska wcielająca się w Barbarę Mostowiak w „M jak Miłość”.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Minister zdrowia zabrał głos ws. zamknięcia kościołów w Wielkanoc
- Piotr Żyła odpowiada niemieckim mediom, które nazwały go klaunem. Takiej klasy nikt się nie spodziewał
- Nie żyje Yaphet Kotto, aktor z „Żyj i pozwól umrzeć” i „Obcy – ósmy pasażer Nostromo”
Źródło: swiatseriali.interia.pl