Dyrektor szpitala zabrał głos po ogłoszeniu lockdownu przez Niedzielskiego

Autor Artur Łokietek - 17 Marca 2021

Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie nie pozostawia złudzeń – trzecia fala koronawirusa w naszym kraju będzie tylko przyspieszać. Ocenił on podjęte przez rząd kroki dążące do tego, aby powstrzymać wzrost zarażeń. Liczby mówią same za siebie, co oznacza, że chorych może znacząco przybywać w kolejnych dniach.

Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał dziś, w trakcie specjalnej konferencji, że w całym kraju obowiązywać będzie lockdown. Na ten moment nie planuje wprowadzania ograniczeń w przemieszczaniu się.

- Jesteśmy pod wrażeniem przekroczenia kolejnej bariery psychologicznej. Dynamika zachorowań przyspiesza w ostatnich dniach. To oznacza, że mimo że byliśmy w zeszłym tygodniu na poziomie ponad 20 tys., to wcale tempo nie maleje, ale trzecia fala przyspiesza i musimy podjąć zdecydowane kroki– mówił Niedzielski.

Nowe zasady obowiązujące w naszym kraju to w zasadzie rozszerzenie tego, co już miało miejsce choćby w przypadku województwa mazowieckiego. Nie wszyscy są zadowoleni z kroków podjętych przez polityków. O sprawie wypowiedział się dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

W rozmowie z Onetem uznał, że rząd mógł spóźnić się z wprowadzaniem kolejnych obostrzeń. Podkreśla, że ważne jest zatrzymanie rozwoju pandemii jeszcze zanim ta osiągnie punkty krytyczne. Na to już, najwyraźniej, za późno.

Andrzej Piaseczny trafił do szpitala. Opublikował nagranieCzytaj dalej

Dyrektor szpitala ocenił pomysły rządu

- Ja niestety będę reprezentował ten przykry pogląd, że pozwoliliśmy się rozpędzić trzeciej fali na tyle, że będzie problem z jej istotnym wyhamowaniem. A walka z nią to nie będą dwa czy trzy tygodnie– powiedział w rozmowie z portalem Marcin Jędrychowski. Wyraźnie zaznacza, że trzecia fala tak szybko nie ustąpi.

W jego ocenie nakaz nauki zdalnej dla klas I – III jest skuteczną formą ochrony. Nie rozumie do końca apelu ministra dotyczącego przeniesienia pracowników na pracę zdalną.

- Osoby, które mogą pracować zdalnie, w większości już to robią. Pracownicy, którzy chodzą do pracy, robią to, bo nie mają innego wyjścia lub tego wymaga charakter ich pracy – wyznał. Problemem są też miejsca dla pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19.

Minister zdrowia, Adam Niedzielski, wyjaśnił, że w ostatnim czasie doszło do bardzo widocznego zwiększenia zapotrzebowania na łózka „covidowe” – przyrost obłożenia dotyczy nawet 3 tys. łóżek w skali kraju. Wedle jego zapewnień, do końca tygodnia ma pojawić się 8 tysięcy takich miejsc.

- Patrząc na rozwój sytuacji epidemiologicznej i obecną kondycję szpitali oraz na to, jak dużym problemem staje się dostępność łóżek "covidowych", tych zwykłych, jak i respiratorowych, wprowadzenie obostrzeń na terenie całego kraju wydaje się nieuchronną koniecznością. Możemy się tylko zastanowić czy nie są one wprowadzone za późno i czy gdyby decyzja nie zapadła tydzień wcześniej, to czy nie znajdowalibyśmy się w zdecydowanie lepszej sytuacji – oznajmia Jędrychowski. Daje tym samym do zrozumienia, że korki podjęte w celu powstrzymania rosnącej liczby zarażeń zostały podjęte za późno.

Artykuły polecane przez redakcję Pikio:

Krystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć, w jakich pławi się luksusachCzytaj dalej

Źródło: onet.pl

[EMBED-9]

Następny artykułNie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News