Dyrektor szpitala zabrał głos po ogłoszeniu lockdownu przez Niedzielskiego
Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie nie pozostawia złudzeń – trzecia fala koronawirusa w naszym kraju będzie tylko przyspieszać. Ocenił on podjęte przez rząd kroki dążące do tego, aby powstrzymać wzrost zarażeń. Liczby mówią same za siebie, co oznacza, że chorych może znacząco przybywać w kolejnych dniach.
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał dziś, w trakcie specjalnej konferencji, że w całym kraju obowiązywać będzie lockdown. Na ten moment nie planuje wprowadzania ograniczeń w przemieszczaniu się.
- Jesteśmy pod wrażeniem przekroczenia kolejnej bariery psychologicznej. Dynamika zachorowań przyspiesza w ostatnich dniach. To oznacza, że mimo że byliśmy w zeszłym tygodniu na poziomie ponad 20 tys., to wcale tempo nie maleje, ale trzecia fala przyspiesza i musimy podjąć zdecydowane kroki– mówił Niedzielski.
Nowe zasady obowiązujące w naszym kraju to w zasadzie rozszerzenie tego, co już miało miejsce choćby w przypadku województwa mazowieckiego. Nie wszyscy są zadowoleni z kroków podjętych przez polityków. O sprawie wypowiedział się dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
W rozmowie z Onetem uznał, że rząd mógł spóźnić się z wprowadzaniem kolejnych obostrzeń. Podkreśla, że ważne jest zatrzymanie rozwoju pandemii jeszcze zanim ta osiągnie punkty krytyczne. Na to już, najwyraźniej, za późno.
Dyrektor szpitala ocenił pomysły rządu
- Ja niestety będę reprezentował ten przykry pogląd, że pozwoliliśmy się rozpędzić trzeciej fali na tyle, że będzie problem z jej istotnym wyhamowaniem. A walka z nią to nie będą dwa czy trzy tygodnie– powiedział w rozmowie z portalem Marcin Jędrychowski. Wyraźnie zaznacza, że trzecia fala tak szybko nie ustąpi.
W jego ocenie nakaz nauki zdalnej dla klas I – III jest skuteczną formą ochrony. Nie rozumie do końca apelu ministra dotyczącego przeniesienia pracowników na pracę zdalną.
- Osoby, które mogą pracować zdalnie, w większości już to robią. Pracownicy, którzy chodzą do pracy, robią to, bo nie mają innego wyjścia lub tego wymaga charakter ich pracy – wyznał. Problemem są też miejsca dla pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19.
Minister zdrowia, Adam Niedzielski, wyjaśnił, że w ostatnim czasie doszło do bardzo widocznego zwiększenia zapotrzebowania na łózka „covidowe” – przyrost obłożenia dotyczy nawet 3 tys. łóżek w skali kraju. Wedle jego zapewnień, do końca tygodnia ma pojawić się 8 tysięcy takich miejsc.
- Patrząc na rozwój sytuacji epidemiologicznej i obecną kondycję szpitali oraz na to, jak dużym problemem staje się dostępność łóżek "covidowych", tych zwykłych, jak i respiratorowych, wprowadzenie obostrzeń na terenie całego kraju wydaje się nieuchronną koniecznością. Możemy się tylko zastanowić czy nie są one wprowadzone za późno i czy gdyby decyzja nie zapadła tydzień wcześniej, to czy nie znajdowalibyśmy się w zdecydowanie lepszej sytuacji – oznajmia Jędrychowski. Daje tym samym do zrozumienia, że korki podjęte w celu powstrzymania rosnącej liczby zarażeń zostały podjęte za późno.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Tylko dziś Lidl rozda klientom za darmo paczki z maseczkami. Jest jeden ważny warunek
- Rząd rozważa wprowadzenie restrykcyjnego zakazu dokładnie w Wielkanoc
- Nowy banknot w Polsce. Prezes NBP ujawnił, kto na nim będzie
Źródło: onet.pl