Adam Małysz mocno skrytykował organizatorów MŚ w Oberstdorfie
Adam Małysz nie wytrzymał. „To masakra, co wymyślili” – brzmi polska legenda w odpowiedzi na nowe wymogi dotyczące testów na koronawirusa w trakcie mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie. Uznał, że być może byłoby lepiej, gdyby zawody zostały odwołane.
Sytuacja przed mistrzostwami świata w Oberstdorfie 2021 zanotowały spore trudności. Impreza rozpoczyna się w zasadzie już teraz, bo 24 lutego i potrwać ma do 7 marca. Problem w tym, że wymogi sanitarne w związku z pandemią koronawirusa znacznie komplikują sprawę.
Adam Małysz nie mógł dłużej milczeć
W tym roku na wspomniane mistrzostwa nie jedzie Apoloniusz Tajner, zabraknie także osób z zarządu. Dlatego kwestiami administracyjnymi i polską kadrą zajął się Adam Małysz. Nie jest on zadowolony z bardzo dziwnej sytuacji, jaka panuje tuż przed rozpoczęciem MŚ. Nowe reguły skutecznie mogą zepsuć plany polskich skoczków.
Organizatorzy mistrzostw w Oberstdorfie już wcześniej wyjaśniali, że wymagane będzie regularne powtarzanie testów PCR - co 4-6 dni. Lokalny sanepid postanowił znacznie skomplikować całą sprawę. Przekazano, że wszyscy uczestnicy wydarzenia (w tym m.in. organizatorzy, skoczkowie a nawet dziennikarze) będą musieli co dwa dni wykonywać dodatkowe testy antygenowe.
Cała operacja kosztuje i znacznie spowalnia przeprowadzenie zawodów i treningów. - To masakra, co wymyślili. Wszyscy już mają dosyć tego ciągłego testowania, a tu dokładają jeszcze kolejne. Nie wiem, co chcą udowodnić, bo przecież te testy są robione na bieżąco. To absurdalne. W tym momencie - moim zdaniem - to się zaczyna robić jakiś biznes– grzmi Adam Małysz cytowany przez portal Onet.pl.
Adam Małysz nie wytrzymał. „Może trzeba było odwołać MŚ w Oberstdorfie”?
- Przecież skoro mamy robić testy co dwa dni i do tego płacić za nie horrendalne kwoty, może lepiej było odwołać te mistrzostwa skoro mają obawy. Norwegowie się bali, więc odwołali Raw Air i wszystkie inne imprezy sportowe, jakie miały się odbyć u nich w kraju. Tymczasem Niemcy nie zdecydowali się na taki krok, ale w ostatniej chwili stawiają wszystkie ekipy, a także dziennikarzy pod ścianą – uznał Małysz.
Sam pomysł na przeprowadzanie dodatkowych testów również nie podoba się Polakowi. Wszystko przez to, że zamiast wykonywać je w hotelach, każdy będzie musiał samodzielnie odwiedzić konkretne miejsce. To spowoduje kolejki i być może sparaliżuje cały ruch w trakcie MŚ.
Jakby tego było mało, wiele testów wydaje się nie do końca działać tak, jak powinny. Już wcześniej zdarzały się sytuacje, gdy jeden sportowiec otrzymywał skrajnie różne wyniki analiz wymazów. W trakcie Pucharu Świata w Rasnovie do startu nie dopuszczono Austriaczki Marity Kramer, gdyż testy dały wynik niejednoznaczny.
Czasami rezultaty wymazów wydają się rozdawane... zupełnie losowo. Dziennikarz portalu wp.pl Grzegorz Wojnarowski otrzymał próbówkę z nazwiskiem asystenta trenera Michala Doleżala, Grzegorza Sobczyka. Jeżeli takich sytuacji jest więcej – olbrzymi kłopot gotowy.
MŚ w Oberstdorfie to największa impreza tego typu w sezonie. Odwiedzają ją tysiące ludzi zaangażowanych w branie udział, przygotowywanie, organizowanie i transmitowanie wydarzenia. To jakieś 4,5 tys. ludzi. Tyle osób musiałoby co drugi dzień wykonywać dodatkowe testy na koronawirusa. Ale czy w ogóle eksperci wyrobili się z regularnym dostarczeniem wyników?
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Mają 10 dzieci i żyją za 750 zł miesięcznie. Ciężka sytuacja polskiej rodziny na Ukrainie
- Rodowicz, Cugowski i Majewska narzekają na głodowe emerytury. Prezes ZUS odpowiada
- Widzowie ostro ocenili zachowanie Krystyny z „Sanatorium miłości”
Źródło: se.pl, Onet.pl