Matka z dwojgiem dzieci mieszka na 16 m kw. Urzędnicy nie dadzą jej lokalu, kuriozalny powód

Autor Patryk Przybyłowski - 16 Marca 2021

Aż ciężko pojąć, jak do tego typu sytuacji może dochodzić w naszym kraju w XXI wieku. 33-letnia Anna Karcz żyje z dwojgiem swoich dzieci w klitce, która ma zaledwie 16 metrów kwadratowych. Urzędnicy miejscy sukcesywnie odmawiają jej pomocy. Powód, który podają oburzył wielu widzów telewizji Polsat, która przedstawiła całą sprawę w programie „Interwencja”.

Trudno powiedzieć, że pani Anna w ogóle ma mieszkanie. Od dłuższego czasu przebywa z dwojgiem swoich dzieci, 10-letnią Basią i 12-letnim Krzysiem, w lokalu mieszczącym się w hotelu robotniczym w Krakowie. Cała ich przestrzeń życiowa znajduje się na zaledwie 16 metrach kwadratowych.

Kobieta trafiła ze swoimi pociechami do tego miejsca po rozwodzie. Niestety, były mąż 33-latki znęcał się nad swoją rodziną, przez co ta musiała od niego uciekać.

- Dochodziło do tego, że miałam rozwalony nos, że chodziłam posiniaczona. Kilkukrotnie były takie sytuacje, że mąż potrafił powiedzieć do syna: pożegnaj się z matką, bo ja ją za chwilę zabiję - zdradza kobieta w rozmowie z reporterami „Interwencji”.

- Zawsze bardzo łatwo się denerwował. Kiedyś rzucił się na mamę i próbowałam ją bronić. Oberwałam mocno w brzuch- dodaje ze łzami w oczach 10-letnia Basia.

Minister zdrowia zabrał głos ws. zamknięcia kościołów w WielkanocCzytaj dalej

Po rozstaniu pani Anna została bez dachu nad głową, dlatego też trafiła do hotelu robotniczego. Sama nie jest w stanie zarobić tyle, aby wynająć normalne mieszkanie. Obecnie utrzymuje siebie i dzieci z prac dorywczych oraz środków z funduszu alimentacyjnego. Dodatkowo sytuację pogarsza jeszcze choroba syna - młody chłopak cierpi na zespół Aspergera.

Dzieci śpią na rozkładanej kanapie, a mama na rozkładanym fotelu. W pomieszczeniu da się wyczuć wilgoć i stęchliznę. Zdecydowanie nie jest to miejsce dla dzieci.

Żyje z dziećmi w skrajnym ubóstwie. Żeby otrzymać pomoc, zdaniem urzędników, musi zostać bezdomną

Kobieta już od ponad 4 lat stara się o uzyskanie mieszkania socjalnego. Jednak urzędnicy pozostają nieugięci, twierdząc, że skoro wynajmuje 16-metrowy lokal w hotelu robotniczym, to ma do niego tytuł prawny, co ma ją wykluczać z możliwości ubiegania się o mieszkanie od gminy.

- Ona ma gdzie mieszkać. Warunek jest taki, że osoba nie ma gdzie mieszkać, nie ma tzw. tytułu prawnego, tylko wtedy może starać się, dostać mieszkanie - mówi Dariusz Nowak z krakowskiego Urzędu Miasta.

Logika urzędników prowadzi więc do rozwiązania, w którym pani Anna musiałaby stać się osobą bezdomną, aby móc ubiegać się o w/w lokal. Problem jednak w tym, że jeśli trafi z dziećmi „pod most”, to mogą spotkać ją nieprzyjemności ze strony opieki społecznej.

- Tak sobie myślę, że jakbyśmy tak realnie zostali bez dachu nad głową, to przecież zaraz odpowiednie służby by się zainteresowały tym, że matka nie dba o dzieci i są bezdomni. I trzeba takiej matce zabrać dzieci - obawia się 33-latka.

Na ten moment sprawa nie znalazła rozwiązania. Pełny materiał wideo reporterów programu „Interwencja” można zobaczyć, klikając TUTAJ.

Artykuły polecane przez redakcję Pikio:

Krystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć, w jakich pławi się luksusachCzytaj dalej

Źródło: „Interwencja”, materiał Pawła Gregorowicza

[EMBED-9]

Następny artykułNie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News