Mama dzieci z Izdebek zabrała głos. Jej mąż miał wykorzystywać córki
Autor Artur Łokietek - 11 Marca 2021
Joanna S. w rozmowie z „Super Expressem” przyznała, że jej mąż musi wrócić do domu. Cały czas nie wierzy w jego winę. Krzysztof S. został skazany za wykorzystywanie seksualne swoich trzech nieletnich córek. Słowa, które wypowiada kobieta, przyprawiają o gęsią skórkę.
Cała sprawa na jaw wyszła w listopadzie 2018 roku, gdy uciekł chłopiec z jednego z domów znajdujących się w niewielkiej miejscowości Izdebki. 12-latek wyszedł na spacer z psem i słuch o nim zaginął. Wkrótce do akcji poszukiwań wkroczyły służby.
Dzięki zaangażowaniu m.in. GOPR, policji, wojska czy lokalnych mieszkańców, po dwóch dobach udało się go znaleźć. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że jest to zaledwie preludium do jednej z najbardziej dramatycznych spraw ostatnich lat. Szybko okazało się, że chłopiec w przeszłości uciekał już kilkukrotnie – przed swoim ojcem.
Policjanci zaczęli interesować się rodzicami dziecka. Padły podejrzenia, że ojciec rodziny, 39-letni Krzysztof S. molestuje jedną ze swoich córek. Dzieci zabrano, a śledczy poświęcili się całej sprawie. Ostatecznie ustalono, że sytuacja rodziny jest o wiele bardziej dramatyczna, niż można byłoby przypuszczać.
„Super Express” porozmawiał z Joanną S., upośledzoną w stopniu lekkim żoną Krzysztofa S. To, co mówi kobieta, może przyprawić o gęsią skórkę. Do tej pory nie wierzy ona w winę swojego męża, liczy także, że rodzina znów będzie w komplecie. Nie pozostawia złudzeń, że sprawca potwornej zbrodni wróci do swojego miejsca zamieszkania w Izdebkach. - Raczej wróci, a gdzie pójdzie?- skomentowała krótko.
Żona Krzysztofa S. wypowiedziała przerażające słowa
Dzięki wysiłkom śledczych szybko okazało się, że dziesięcioro dzieci małżeństwa jest skrajnie zaniedbanych, żyjących w niewyobrażalnych warunkach i bez własnego miejsca w domu. Jakby tego było mało, aż trzy córki Krzysztofa S. były przez niego molestowane seksualnie jeszcze, gdy te miały kilka lat.
Sąd Okręgowy w Krośnie uznał mężczyznę za winnego, skazując go na 9 lat więzienia, kazano wypłacić odszkodowanie na rzecz pokrzywdzonych, a także zabroniono przez 10 lat wracać do rodzinnego domu i zbliżać się ofiar. Jak się okazuje, jego żona wciąż wierzy w jego niewinność i jest niemal pewna, że będzie on musiał finalnie wrócić.
Joanna S. w rozmowie z dziennikarzami „Super Expressu” wyjaśniła, że często rozmawia z mężem przez telefon. Jest pewna, że będzie on musiał wrócić do domu mimo zakazu, bo nie ma dla niego innego miejsca. Nie wierzy w jego winę, ponadto stwierdziła, że „jakby były dzieci w domu to i byłyby pieniądze”.
Zgodnie z postanowieniem sądu, dzieci mają zostać w ośrodku do uzyskania pełnoletniości. Jej zdaniem byłoby „dobrze, żeby złapały jakąś pracę” i wróciły do domu. Choć je kocha, nie zabiega, aby postanowiły z powrotem zamieszkać w Izdebkach. Jej zdaniem „wrócą, do śmierci ich tam nie będą trzymać, na pewno”.
Oczywistym wydaje się olbrzymi problem finansowy kobiety. Do tej pory cała rodzina utrzymywała się z zasiłków i pomocy GOPSu, mieli też założoną niebieską kartę. Gdy w domu nie ma ojca ani dzieci, nie ma też pieniędzy. Joanna S. zdaje się nie mieć pojęcia, jak poważna sytuacja zaistniała. Uznaje, że dwie instancje sądu, które wydały wyrok, mogą się mylić.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Zapozowali do zdjęcia ze swoimi córeczkami. Dopiero wtedy lekarz dostrzegł jedną rzecz
- Morawieckiego nie wpuścili do kościoła. Kontrowersje na pogrzebie słynnego Polaka
- Klaudia otrzymała pierścionek zaręczynowy za 350 złotych. Wpadła w szał, bo był zbyt tani
Źródło: se.pl
[EMBED-9]
Następny artykuł