70-latka przez 5 godzin błądziła w karetce między szpitalami
Kobieta przez 5 godzin oczekiwała na pomoc w karetce pogotowia, ponieważ w szpitalach odmawiano jej pomocy. Niestety, pacjentka nie doczekała przyjęcia na oddział - zmarła wskutek nasilenia się objawów. Teraz okoliczności jej śmierci bada prokuratura.
70-latka skarżąca się na duszności i problemy z sercem została zabrana przez karetkę pogotowia. Kobieta przez 5 godzin oczekiwała na przyjęcie do szpitala. Niestety, 70-latka zmarła, a prokuratura zajęła się śledztwem w sprawie okoliczności jej śmierci.
Kobieta 5 godzin krążyła pomiędzy szpitalami, które odmawiały jej przyjęcia na oddział
Dramat pacjentki i jej rodziny wydarzył się 25 października ubiegłego roku.Pogotowie ratunkowe dostało około godz. 13:30 wezwanie do 70-letniej kobiety, która skarżyła się na nasilające się duszności i problemy z sercem. Ratownicy wykonali pacjentce EKG, które skonsultowano online z z lekarzem z Podkarpackiego Centrum Interwencji Sercowo-Naczyniowych Carint w Sanoku.
Lekarz na podstawie badania stwierdził, że 70-latka nie ma zawału i skierował pacjentkę do dalszej diagnostyki. Specjalista zlecił wykonanie u kobiety prześwietlenia płuc oraz testu na koronawirusa. Po usłyszeniu wytycznych dyspozytor skierował pojazd do oddalonego o 20 kilometrów szpitala w Brzozowie.
Na miejscu pacjentce wykonano tzw. szybki test na COVID-19, który potwierdził zakażenie, jednak w związku z brakiem wolnych izolatek placówka odmówiła przyjęcia kobiety na oddział. Karetka z 70-latką wróciła zatem do Sanoka i skierowała się na SOR miejskiego szpitala, który od 1 października jest szpitalem covidowym i przyjmuje wyłącznie pacjentów z potwierdzonym w teście PCR koronawirusem oraz tych w stanie poważnym.
Tam przed oddziałem ratunkowym w kolejne stały już dwie karetki. Po około 40 minutach oczekiwania stan 70-latki znacznie się pogorszył, a kobieta przestała oddychać. Ratownicy zaczęli resuscytację i powiadomili o sytuacji lekarzy z SOR, którzy ruszyli na pomoc. Pacjentka została skierowana na oddział, gdzie kontynuowano reanimację. Niestety, po ponad godzinie walki o jej życie lekarze ogłosili zgon.
Tuż po zdarzeniu kierownictwo szpitala w Sanoku oraz Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego zapewniało w rozmowie z dziennikarzami „Super Nowości”, że lekarze i ratownicy zajmujący się pacjentkom zachowali się zgodnie z obowiązującymi procedurami i wytycznymi oraz poleceniami dyspozytora.
Zapewnienia te nie przekonały jednak bliskich 70-latki, którzy skierowali sprawę do Prokuratury Rejonowej w Sanoku. 28 października wszczęto śledztwo w tej sprawie z artykułu 155. kodeksu karnego, dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci. Śledczy zlecili sekcję zwłok kobiety, która odbyła się 29 października.
- W sprawie została zabezpieczona dokumentacja medyczna i monitoring, przesłuchani zostali także świadkowie. Czekamy jeszcze na wyniki badań histopatologicznych pobranych fragmentów tkanek podczas sekcji - mówi Super Nowościom Beata Piotrowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
Ostatecznie śledztwo w sprawie śmierci 70-latki przejęła Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Służby ustalają okoliczności zgonu pacjentki, a także oceniają zasadność działania ratowników oraz lekarzy, którzy zajmowali się pacjentką przed jej zgonem.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Nie żyje polityk i jego żona, na jaw wyszły nowe, porażające szczegóły. Sąsiedzi przerwali milczenie
- Po wygranej Stocha w Niemczech nie odegrano polskiego hymnu. Jego reakcja jest bezcenna
- Mężczyzna usłyszał hałas, od razu pobiegł na cmentarz. Potem doszło do najgorszego
Źródło: Onet