Musiała pilnie usunąć guza, dzień przed operacją odesłano ją z kwitkiem. Opisuje sytuację w szpitalach
Autor Artur Łokietek - 13 Marca 2021
Beata Jaworska, kobieta oczekująca na operację wycięcia guza, opublikowała na Facebooku rozpaczliwy wpis. Nagle lekarze uznali, że jej 5 cm guz... nie wymaga operacji. W ten sposób mogło zostać „uzdrowionych” tysiące chorych. Wpis stał się hitem – udostępniono go już ponad 26 tys. razy.
Beata Jaworska z Konina opublikowała w serwisie Facebook rozpaczliwy wpis, w którym pokazuje, jak magicznie „uzdrawia się” chorych. Właśnie teraz, gdy resort zdrowia zalecił przesunięcie wszelkich operacji i diagnostyki, aby zwolnić miejsce dla chorych na COVID-19.
- W związku z rozwojem epidemii, na polecenie ministra zdrowia, centrala NFZ zaleca ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo – poinformowano niedawno.
Zapewniono, że planowane operacje i badania pod kątem chorób nowotworowych wciąż będą się odbywać. Niestety, przypadek pani Beaty z Konina pokazuje, że wcale tak różowo może nie być. Rząd wymyślił najpewniej dość kuriozalny sposób na zwolnienie miejsc dla osób z koronawirusem.
Pani Beata po trzech miesiącach oczekiwania na operację wycięcia guza piersi została... odesłana do domu. Lekarze specjaliści już wcześniej wyjaśniali jej, że guz musi zostać jak najszybciej wycięty. Teraz jednak, nagle, nie stwierdzono podstaw, aby zabieg przeprowadzić. Mimo iż ten miał się odbyć.
Magiczne „uzdrawianie” chorych
- Chciałam Wam Panowie ogromnie podziękować. Dzięki Wam, odwołano planowe zabiegi/operacje i po miesiącach czekania na wyczekaną operację, która miała zmienić moje życie na ,,normalne''- wszystko odwołano i odesłano mnie do domu tak jak stałam... A zrobiono to w najprostszy sposób - zrobiono z człowieka debila... – czytamy w rozpaczliwym poście.
- Z guza, który musi być usunięty, bo powoduje szereg nieprawidłowości w organizmie co zostało stwierdzone przez fachowych lekarzy - nagle... NIE TRZEBA GO USUWAĆ! Nic się nie dzieje! Otrzymałam do rąk kartę anestezjologiczną, wszelkie wskazówki co do pielęgnacji rany, nazajutrz miała się odbyć operacja... A tu nagle wieczorem przychodzi lekarz, twierdząc, że nic nie trzeba robić.... Akurat wtedy, kiedy narzuciliście z góry lekarzom odwołanie planowych operacji... – grzmi zbulwersowana pacjentka.
W dalszej części wpisu wyjaśnia ona, że do tej pory lekarze nie stwierdzili, czy guz może być rakowy. Nie zmienia to faktu, że istnieje prawdopodobieństwo, iż wywoła on chorobę autoimmunologiczną. Dlatego też ważny był czas.
Pani Beata podkreśla, że do tej nie otrzymała żadnych wyników swoich, kluczowych jakby nie patrzeć, badań. Nie dostała tomografii komputerowej ani nawet spirometrii, a teraz musi sama użerać się, aby w ogóle mieć wgląd w swoją chorobę.
- Gdy coś się dzieje - może z łaską ktoś przez słuchawkę wysłucha... Dodzwonić się do przychodni?! Ja osobiście, gdy dzwonię, jest to około 40-70 razy, zanim ktoś odbierze i w ogóle będzie sygnał... Jak człowiek ma się leczyć?! Gdybym była bardziej na siłach, pojechałabym do Warszawy... i napluła Wam prosto w twarz za to, co zrobiliście z moim krajem! Za to, co robicie z Polakami!” – grzmi kobieta na Facebooku. Do tej pory post udostępniono ponad 26 tys. razy.
Z całym postem Beaty Jaworskiej można się zapoznać TUTAJ.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Zacznie się już dziś o 14:00. Przedsiębiorcy będą strajkować w centrum stolicy
- Syn i przyjaciele niepokoją się o Krzysztofa Krawczyka. Od dłuższego czasu nie mieli z nim kontaktu
- Zapadła kolejna decyzja ws. Tomasza Komendy. Prokuratura zabrała głos
Źródło: Facebook
[EMBED-9]
Następny artykuł