Meksyk: Pies został porzucony w parku, obok leżał list
W Meksyku pracownicy fundacji zostali zawiadomieni, że w parku porzucony został pies. Przyjaciele zwierząt dotarli do czworonoga i znaleźli przy nim poruszający list. Tak poznali wzruszającą historię Maxa, którego dziecko zostawiło na ławce, ponieważ nie był dobrze traktowany przez właścicieli. Na szczęście szczeniak nie skończył na ulicy.
Max to pies, który został porzucony przez dziecko właścicieli czworonoga. Z pewnością nie była to łatwa decyzja, jednak na szczęście historia czworonoga doczekała się szczęśliwego zakończenia. Psiak trafił na pracowników fundacji Mascotas Coyoacán, którzy kochają zwierzęta. Opiekunowie pod kamieniem znaleźli też specjalny list.
Pies został znaleziony przez członków fundacji 22 listopada zeszłego roku. Fotografie szczeniaka, który był przywiązany do ławki w parku, pojawiły się na oficjalnym Instagramie fundacji Mascotas Coyoacán. Nie był to pierwszy zwierzak uratowany przed życiem na ulicy przez pracowników. Dziecko postanowiło dać psiakowi drugie życie, ponieważ właściciele źle go traktowali.
Pracownicy fundacji dotarli do psa po kilku godzinach
Z informacji przekazanych przez portal Bored Panda, pies został porzucony w parku najprawdopodobniej około godziny 8:00. Członkowie meksykańskiej fundacji Mascotas Coyoacán dotarli do zwierzaka dopiero około godziny 15:00.
Jak się okazało, przez cały ten czas nikt nie postanowił uwolnić czworonoga, ponieważ Max był dość agresywny. Otaczało go grono ludzi, którzy próbowali przynajmniej nakarmić zwierzaka, zachowując bezpieczny dystans. Na szczęście pracownicy fundacji wiedzieli, jak sobie z nim poradzić.
Eksperci od pomaganiu zwierząt w potrzebie wiedzieli, że pies nie jest groźny, a jego agresja jest spowodowana strachem. Obok Maxa leżała notatka, w której dziecko jego byłych właścicieli opisało całą sytuację i wyjaśniło swój czyn.
Z historii napisanej przez dziecko wynikało, że Max był źle traktowany przez poprzednich opiekunów. Zatroskane losem dziecko nie mogło dłużej patrzeć na warunki, w jakich żył pies. Poprosiło, by ktoś go adoptował.
Na miejscu pojawił się trener, który wiedział, jak postępować z psem
Pracownicy, którzy chcieli pomóc psu, skontaktowali się ze specjalnym trenerem zwierząt. Specjalista znalazł sposób na to, by poradzić sobie z agresją Maxa, choć zajęło to około dwóch godzin. Łącząc się przez kamerę, behawiorysta poinstruował członków fundacji, jak powinni się zachować.
Z czasem Max był coraz spokojniejszy, ale nadal nie potrafił w pełni zaufać obcym ludziom, nie rozumiejąc, w jakiej sytuacji się znalazł. Fundacja Mascotas Coyoacán zajęła się psiakiem i zmieniła mu imię na Boston. Po pewnym czasie czworonóg zaczął pozwalać sobie nawet na pieszczoty.
Obecnie trwają poszukiwania nowego domu dla Bostona. Pies miał już jedno podejście do adopcji, ale musiał wrócić do fundacji po 24 godzinach. Procedury skomplikował też wybuch pandemii koronawirusa. Jego opiekunowie mają jednak nadzieję, że niedługo czworonóg znajdzie kochającą rodzinę zastępczą.
W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o dziwnych jajkach, które zostały znalezione przez mieszkańca Hawajów. Pewnego dnia ich skorupki zaczęły pękać. O szczegółach dowiecie się z tego tekstu.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Piotr Żyła na podium, od razu dorwał się do mikrofonu. Przeszedł samego siebie
- Ksiądz wybiegł z kościoła i przegonił wolontariuszkę. Jest nagranie
- Tragiczne informacje obiegły Polskę. Nie żyje Jan Górski
Źródło: Bored Panda