Test na koronawirusa
Test na koronawirusa
Klaudia Bochenek - 25 Marca 2021

Panią Annę skierowano na test na COVID-19. Nie dowierzała, co ją spotkało, „gdzie logika?”

Pani Anna od pewnego czasu źle się czuła - w końcu zdecydowała się wypełnić formularz i otrzymała skierowanie na test na koronawirusa. Opublikowała zdjęcia kolejki i m.in. SMS-owego potwierdzenia. Kiedy pojawiła się pod wskazanym jej adresem, zaskoczył ją ogrom czekających ludzi. Jednak to nie wszystko - mimo że była umówiona na konkretną godzinę i potencjalnie chora, odesłano ją do domu. Całą sprawę opisała w poście, który zamieściła na Facebooku.

Test na koronawirusa nie jest dla każdego, kto umówi się na konkretny dzień i godzinę? Wszystko na to wskazuje. Pani Anna opisała niemały chaos, który spotkał ją całkiem niedawno.

Test na koronawirusa w praktyce wygląda kompletnie inaczej?

Użytkowniczka Facebooka, pani Anna Łaciata, postanowiła opisać, co ją wczoraj spotkało. Z wiadomości SMS, którą zamieściła na portalu, wynika, że 24 marca o 16:30 miała stawić się w Warszawie na Modzelewskiego 37 w punkcie laboratorium Alab, aby pobrano jej próbkę do badania. Myli się ten, kto sądzi, że wszystko poszło zgodnie z planem.

Pani Anna zauważyła u siebie kilka niepokojących objawów - katar, bóle mięśni, ból gardła oraz lekko podwyższoną temperaturę. Wypełniła więc formularz online, którego wynik wskazywał na to, że zakwalifikowała się do darmowego testu na koronawirusa. O 13:30 otrzymała telefon od mężczyzny, który wystawił jej skierowanie.

Przy okazji poinformował ją także, że od tego momentu znajduje się na kwarantannie. Niedługo potem otrzymała SMS z konkretnymi informacjami - test na koronawirusa zostanie przeprowadzony jeszcze tego samego dnia, o 16:30, na Mokotowie. Dzielnica znajdowała się zdecydowanie daleko od miejsca zamieszkania pani Anny. Ta jednak zdecydowała się pojechać.

Premier Morawiecki ogłosił nowe obostrzeniaPremier Morawiecki ogłosił nowe obostrzeniaCzytaj dalej

Jak przyznaje, podróż komunikacją miejską zajęłaby jej około godziny. Szybko się ubrała i udała pod wskazany adres. Nie spóźniła się, ale na miejscu przeżyła dosłowny szok. Napisała o około setce czekających osób umówionych również na 16:30. Wiedziała już, że czeka ją kilka godzin czekania. Nie sądziła jednak, jak gorzko się rozczaruje.

- Po 2,5 godziny jestem już przy wejściu do przychodni. Trzy osoby przede mną. Za mną 40 osób. Obiecywali, że wszystkich przyjmą dziś. A tu niespodzianka. Wychodzi pan ochroniarz z informacją, że na dziś koniec. Mamy wrócić jutro o 12:00 - napisała pani Anna na Facebooku.

Jednak jak słusznie zauważyła, ma nałożoną kwarantannę, więc przemieszczanie się i ponowne ryzykowanie zakażeniem pozostałych osób jest zdecydowanie nie na miejscu. Okazuje się jednak, że w celu wykonania testu na koronawirusa można się poruszać bez żadnych obaw.

- Czyli do sklepu 50 metrów od domu nie mogę, bo grozi mi mandat do 30, ale mogę jechać z tłumem ludzi oraz stać 2,5 godziny z ludźmi potencjalnie posiadających COVID-19. Gdzie tu jest logika? Okazało się, że test można zrobić w dowolnym punkcie na terenie Warszawy. Nie musiałam wcale pokonywać tej odległości, a pójść do punktu, który mam pod nosem - kwituje pani Anna.

Internautka na koniec zamieściła prośbę, aby podać post dalej, by nagłośnić sprawę. Fakt, to, co przeżyła na własnej skórze, nie wygląda zbyt kompetentnie.

Post

Post

Fot. screen facebook.com Anna Łaciata

Artykuły polecane przez redakcję Pikio:

Krystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć w jakich pławi się luksusachKrystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć, w jakich pławi się luksusachCzytaj dalej

Źródło: Facebook

Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na:Obserwuj nas na Google News Google News