Rodzinna awantura w Gronowie. Ranny mężczyzna na skutek postrzału
W Gronowie pod Lidzbarkiem Warmińskim miała miejsce niezwykle dramatyczna sytuacja. 44-letni mężczyzna najpewniej pokłócił się ze swoją żoną i wybiegł z mieszkania. Na odchodne oddał parę strzałów w kierunku drzwi.
Nie da się ukryć, że dostęp do broni w Polsce jest znacznie bardziej utrudniony niż chociażby na zachodzie. Wiele domowych awantur dzięki temu niekoniecznie kończy się używaniem broni palnej wskutek krótkiego impulsu. Inaczej część i tak dramatycznych scen mogło mieć jeszcze bardziej tragiczny finał. W tym przypadku mężczyzna oddał 7 strzałów.
Niestety nie oznacza to, że podobne sytuacje się nie zdarzają. To, co miało niedawno miejsce w Gronowie pod Lidzbarkiem Warmińskim, idealnie pokazuje, że nawet osoby, które mają dostęp do broni palnej, niekoniecznie są na tyle stabilne, aby jej używać.
Jak donosi m.in. „Fakt”, w Gronowie miała miejsce dramatyczna sytuacja. 44-letni Robert Z. pokłócił się ze swoją żoną, Ewą, młodszą od niego o osiem lat. W pewnym momencie mężczyzna nie wytrzymał i wybiegł z domu. Na odchodne oddał parę strzałów w kierunku drzwi.
- Jesteśmy w szoku, bo na co dzień żyli naprawdę zgodnie. Coś strasznego musiało się między nimi stać – mówi jeden z cytowanych przez „Fakt” sąsiadów. 44-latek miał dostęp do broni, gdyż był członkiem klubu strzeleckiego. W kierunku drzwi oddał siedem strzałów (w magazynku było ich łącznie 17). Użył pistoletu Glock 9 mm, na który miał pozwolenie.
Mężczyzna postrzelił teścia
Jakby tego było mało, mężczyzna nie tylko oddał parę strzałów w kierunku swojego domu, ale jedna z nich trafiła w rękę teścia Roberta Z. Na szczęście na tym się skończyło, gdyż w przypływie takich emocji i strzelania na oślep, sytuacja mogła potoczyć się bardziej dramatycznie.
Nie wiemy jednak, czy mężczyzna działał z zamiarem postrzelenia kogoś. Jego przyjaciele nie mogą nadziwić się tym, że osoba mająca dostęp do broni powinna trzymać emocje na wodzy w praktycznie każdej sytuacji. - Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Każdy przeżywa czasem silne emocje, ale Robert pracował kiedyś jako ochroniarz, więc umiejętność radzenia sobie ze stresem powinien mieć opanowaną do perfekcji– powiedział kolega z klubu.
Ten sam kolega 44-latka uważa, że dramatyczny wybuch emocji wynikł bezpośrednio z całej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa. Wiele osób zostało dosłownie uziemionych i pozbawionych wielu możliwości. Pojawiają się lęki lub nawet depresja związane z długotrwałym pobytem w domu i brakiem dostępu do różnych dóbr w postaci kin czy siłowni.
- Podejrzewam, że miał depresję z powodu pandemii. To typ sportowca, człowieka, który ma potrzebę bycia w ciągłym ruchu. Źle znosił ograniczenia. Tym bardziej że niedawno wyszedł ze szpitala, gdzie ciężko przechodził zakażenie koronawirusem– dodał przyjaciel 44-latka.
Cała sytuacja jest o tyle zaskakująca, że Robert Z. bardzo kochał swoją rodzinę – tak przynajmniej uważają znajomi pary. Rzekomo miały pojawić się oskarżenia wobec żony mężczyzny o jej romans. Sprawą zajęła się prokuratura. Mężczyznę oskarżono usiłowanie zabójstwa nie tylko teścia, ale też i żony.
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- W weekend przerwy techniczne w pięciu dużych bankach
- 37-letnia Katarzyna W. zabiła synków w wieku 3 i 5 lat. Sąsiedzi przerwali milczenie
- Inspektorzy TOZ interweniowali na plebani. Psy były w opłakanym stanie
Źródło: Fakt