szpital sytuacja niedopuszczalna
Fot. Wikimedia Stiopa CC BY-SA 4.0
Mateusz Sidorek - 27 Marca 2021

78-latek musiał czekać 15 godzin w karetce pod szpitalem. Zabrakło miejsc

Pod warszawskim szpitalem doszło do dramatycznej sytuacji. 78-latek z objawami COVID-19 spędził w karetce kilkanaście godzin, czekając na przyjęcie do Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus. Przez cały ten czas rodzina nie wiedziała, co się dzieje z pacjentem. Wreszcie został przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy.

Obciążone szpitale, brak sprzętu oraz lekarzy – trzecia fala zarażeń to prawdopodobnie najtrudniejszy okres w Polsce od czasu wybuchu pandemii koronawirusa. Zarówno pracownicy służby zdrowia, jak i dziennikarze oraz politycy przyznają, że sytuacja staje się dramatyczna. Miejsc dla pacjentów chorych na COVID-19 zaczyna brakować.

Do szpitali trafia coraz więcej pacjentów chorujących na COVID-19. Rodzina 78-letniego mężczyzny wezwała ratowników do seniora, który zaczął czuć się coraz gorzej. Miał wyraźne objawy zarażenia. Bliscy nie mogli się z nim skontaktować przez następne kilkanaście godzin.

Senior czekał kilkanaście godzin na przyjęcie do szpitala

Włodzimierz to mieszkaniec Warszawy, który skontaktował się z ratownikami medycznymi, nie musiał czekać długo na pomoc. Karetka przyjechała i zabrała jego 78-letniego ojca. Wszystko wskazywało na to, że sytuacja będzie opanowana.

Jeszcze wczoraj cała Polska poszukiwała 11-latka. Dziś policja przekazała nowe informacjeJeszcze wczoraj cała Polska poszukiwała 11-latka. Dziś policja przekazała nowe informacjeCzytaj dalej

Tata od jakiegoś czas nie czuł się dobrze. W środę wieczorem, około godziny 21 mama wezwała do niego karetkę. Miał około 39 stopni gorączki i okrutnie kaszlał, wszystko wskazywało na to, że ma COVID, bo rodzice jeszcze nie zdążyli się zaszczepić. Karetka przyjechała, zabrali tatę i myśleliśmy, że wszystko jest pod kontrolą – relacjonuje pan Włodzimierz.

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez panaWłodzimierza, jego ojciec miał trafić do szpitala MSWiA przy ulicy Wołoskiej. Nagle dowiedział się, że 78-latka tam nie ma.Senior miał zostać przetransportowany do placówki przy ulicy Lindleya.

Rano tam zadzwoniłem i ku mojemu przerażeniu usłyszałem, że taty tam nie było i nie ma. Zadzwoniłem więc pod numer alarmowy 999, gdzie po sprawdzeniu powiedziano mi, że w końcu zabrali go na Lindleya – oświadczył pan Włodzimierz.

Jeszcze większy niepokój wywołała wiadomość przekazana na infolinii Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya. Pan Włodzimierz dowiedział się, że tam również nie ma jego ojca. Okazało się, że senior cały czas przebywał w kolejce.

Była chwila, kiedy włosy stanęły mi dęba. Zaczęły się poszukiwania. W końcu, po jakimś czasie udało nam się jakimś cudem dowiedzieć, że tata od środy czeka w karetce przed szpitalem na Lindleya. Nie został przyjęty, dlatego za pierwszym razem powiedziano mi, że go nie ma– wyjaśnił.

78-latek spędził w karetce 15 godzin przed przyjęciem do szpitala

78-latek został przetransportowany do szpitala około godziny 21:00 we wtorek. Jak się okazało, następnego dnia – zdaniem rodziny – do godziny 12:30 nie przekazano żadnych wiadomości dotyczących taty Włodzimierza.

Tata ciągle nie był wtedy przyjęty do szpitala. Nie wiedzieliśmy nawet, czy on żyje, bo nie był oficjalnie pacjentem, więc nie udzielali żadnych informacji o stanie jego zdrowia – ujawnił syn pacjenta.

Ja rozumiem, że jest ciężko, ale są pewne granice – dodał.

Włodzimierz przyznał, że przez 15 godzin senior czekał w karetce na przyjęcie do szpitala, co potwierdził dyrektor stołecznego pogotowia Karol Bielski. Decyzja została zamknięta przez dyspozytora, jak twierdzi dyrektor.

Na wieść o tej sytuacji zareagował zespół prasowy wojewody. Rzecznicy nie odnieśli się do konkretnego zdarzenia, nie odpowiedzieli też na szczegółowe pytania dziennikarzy TVN, ale wydali ogólny komunikat dotyczący przetrzymywania karetek na podjazdach SOR.

Informacje o incydentach dotyczących przekazywania pacjentów do podmiotów leczniczych są na bieżąco przekazywane do Wydziału Kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. Szpitalny Oddział Ratunkowy ma obowiązek zapewnienia natychmiastowej opieki nad pacjentem oraz wdrożenia odpowiednich, do stanu zdrowia pacjenta, procedur medycznych i diagnostycznych. Przetrzymywanie ZRM na podjeździe SOR jest niedopuszczalne – napisali w komunikacie rzecznicy wojewody.

Jak dodano w wiadomości, sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, dlatego liczba Zespołów Ratownictwa Medycznego została zwiększona o kolejne jednostki w województwie mazowieckim. Przekazano, że od 1 do 14 marca br. odnotowano „28 incydentów związanych z długim czasem przetrzymywania ZRM”.

Artykuły polecane przez redakcję Pikio:

Krystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć w jakich pławi się luksusachKrystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć, w jakich pławi się luksusachCzytaj dalej

Źródło: TVN24

Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na:Obserwuj nas na Google News Google News