Joanna Koroniewska wyznała, co stało się w dzień śmierci jej mamy
Autor Patryk Przybyłowski - 25 Marca 2021
W ostatnich dniach w mediach pojawia się bardzo dużo historii, w których Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera wypada bardzo źle. W placówce miało dochodzić do skandalicznych zachowań wykładowców względem studentów. Niestety, niewyobrażalnie smutna historia spotkała również Joannę Koroniewską, która odebrała potężny cios w dniu śmierci swojej mamy.
Jak się okazuje, Joanna Koroniewska spotkała się z dręczeniem ze strony profesor Ewy Mirowskiej, która za cel wybrała sobie również Weronikę Rosati. Okazało się, że pani profesor od samego początku gnębiła lubianą dzisiaj aktorkę.
- Wybitna Pani Pedagog wymyślała mi ksywy, które raniły mnie do żywego, wciąż zwracała uwagę na to, jaka to jestem głupia, używając przy tym naprawdę mocnych słów. Najgorszych. Najmocniejszych - opisuje Joanna Koroniewska.
Jednak najgorsze co mogło się zdarzyć nastąpiło w momencie, kiedy umierała mama żony Macieja Dowbora. Zmagała się ona z chorobą nowotworową.
- Kiedy umierała na raka moja mama, byłam w trakcie prób do przedstawienia dyplomowego, od którego zależało moje być albo nie być na uczelni. Siedząc z moją umierającą mamą, bez rodzeństwa, bez oparcia ze strony ojca, zadzwoniłam do Pani Mirowskiej, że to ostatnie godziny mojej mamy i bardzo chciałabym móc ją pożegnać. Byłam w tej sytuacji sama - opisuje aktorka na swoim Facebooku.
- Spektakl był przygotowany, rola zrobiona a ja prosiłam o zaledwie jeden dzień. Usłyszałam w słuchawce wzburzony głos moje Profesorki, że absolutnie nie ma takiej możliwości, że muszę wracać, mimo że usilnie tłumaczyłam, że nie mam z kim zostawić mojej mamy - czytamy dalej.
Niestety, wówczas spełnił się najgorszy z możliwych scenariuszy. Mama Joanny Koroniewskiej zmarła tego samego dnia. Była pozbawiona możliwości pożegnania się ze swoją ukochaną córką.
- Oczywiście tego samego dnia, którego wyjechałam na próbę do Łodzi, a moja mama umarła. W hospicjum. W samotności. To nie koniec. Jest tego więcej, buntowanie i niepuszczanie moich koleżanek i kolegów z roku na pogrzeb, ustawianie próby do spektaklu dyplomowego tak, aby wszyscy musieli pędzić prosto z pogrzebu kilkaset kilometrów do Łodzi, wmawianie NAM, ze sztuka jest ważniejsza niż życie- relacjonuje Koroniewska w emocjonalnym wpisie na Facebooku.
Aktorka zdradziła również, że jest to pierwszy raz, kiedy w tak szczegółowy sposób zwierza się z tego, co wówczas się wydarzyło. Okazuje się, że opisu całej sytuacji nie znał nawet jej małżonek, Maciej Dowbor.
źródło screena: fragment wpisu z facebook.com/joannakoroniewskaofficial
Artykuły polecane przez redakcję Pikio:
- Premier zadecydował ws. zamknięcia kościołów
- Andrzej Duda przekazał fantastyczną wiadomość o sukcesie siatkarzy
- Lekarka ostrzega, która osoba z rodziny zwykle zaraża się pierwsza. Należy uważać
Źródło: facebook.com/joannakoroniewskaofficial
[EMBED-9]
Następny artykuł