Dantejskie sceny w sklepach po ogłoszeniu nowych obostrzeń

Autor Patryk Przybyłowski - 25 Marca 2021

Premier zadecydował dzisiaj o wprowadzeniu nowych obostrzeń, które zaczną obowiązywać już od najbliższej soboty. W obliczu takiej decyzji tysiące osób dosłownie rzuciło się na sklepy. W ostatnich godzinach szczególnie sklepy budowlane przeżywają istne oblężenie.

Wydaje się, że nie mogło być inaczej. W obliczu kolejnego rekordowego dziennego przyrostu osób zakażonych premier i minister zdrowia podjęli decyzję o zaostrzeniu obecnie obowiązujących zakazów. Nowe przepisy zaczną obowiązywać 27 marca, a ich zdjęcie zaplanowane jest wstępnie na 9 kwietnia.

Podczas dzisiejszej konferencji ogłoszono m.in. zamknięcie wielkopowierzchniowych sklepów meblowych i budowlanych, czyli takich, których powierzchnia przekracza 2 000 metrów kwadratowych. I właśnie tutaj sytuacja zaczyna się komplikować.

Większość Polaków bardzo dobrze pamięta zapewne pierwszy lockdown zarządzony na wiosnę zeszłego roku, kiedy to Polacy nagle rzucili się w gorączkę remontów. Ujęcia przedstawiające kolejki do marketów budowlanych były wówczas na porządku dziennym.

Polacy rzucili się na sklepy budowlane

Tym razem, kiedy rząd postanowił w ogóle zamknąć tego typu sklepy (i to zaledwie z kilkudniowym wyprzedzeniem), można było spodziewać się, że klienci wręc rzucą się, aby skorzystać z ostatniej nadarzającej się możliwości zrobienia zakupów. I tak też się stało.

Premier Morawiecki ogłosił nowe obostrzeniaCzytaj dalej

Jak relacjonują dziennikarze Onetu, wzmożonych ruch w centrach handlowych zaczął się tuż po porannym wystąpieniu premiera. Kilka chwil po godzinie 12:00 na parkingu przed centrum handlowym na warszawskim Targówku nie było już gdzie zaparkować.

- Ludzie zaczęli napływać tuż po ogłoszeniu przez rząd, że będą zamknięte markety budowlane – powiedział reporterom jeden z lokalnych sprzedawców.

- Dobrze, że niedługo kończę zmianę. Nie chcę nawet myśleć, co się będzie działo po południu i wieczorem –  wyznaje kasjerka z marketu budowlanego.

Inne centrum handlowe, ta sama sytuacja. Dziennikarze podchodzą do krzątającej się przed samochodem kobiety, która o decyzji premiera dowiedziała się w samym środku remontu mieszkania.

- Męża nie ma w domu, jak usłyszałam, że mają zamykać sklepy budowlane to zaraz przyjechałam po farbę, bo jesteśmy w trakcie remontu. Ten Morawiecki znów wymyślił, żeby utrudnić nam życie – powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Jak zaznaczył dzisiaj minister zdrowia, zamknięcie sklepów nie powinno być odczuwalne dla przedsiębiorców. Składy budowlane nadal mają gwarantować ciągłość dostaw.

Artykuły polecane przez redakcję Pikio:

Krystyna Janda mieszka w pałacu jak z bajki. Trudno uwierzyć, w jakich pławi się luksusachCzytaj dalej

Źródło: Onet/Polska Agencja Prasowa

[EMBED-9]

Następny artykułNie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News