Sprawa Arkadiusza Kraski. Zeznania świadka naocznego i świadków incognito, które go POGRĄŻYŁY
Autor Wiadomości Pikio - 11 Czerwca 2017
Sprawa Arkadiusza Kraski, który niesłusznie został skazany na dożywocie, powraca. Publikujemy zeznania świadków, które zmieniają wszystko.
Świadek naoczny, Izabela Ł. Zapamiętała sprawcę zdarzeń z 1999 r. zupełnie inaczej niż świadkowie incognito. Kobieta zeznała, iż miał on na sobie czapkę bejsbolówkę. W tym samym czasie świadkowie incognito określają jedynie kolor jego włosów i to jako zupełnie inny, niż w zeznaniach Ł.. Świadkowie nie są również zgodni co do budowy ciała i ubioru sprawcy. Jedyne pole wspólne to wzrost mężczyzny – 165-170 cm.
Zeznania różnią się od siebie fundamentalnie, kiedy przychodzi do opisu samego zdarzenia. Pani Izabela zeznała, iż idąc ul.Kopernika w Szczecinie zauważyła czterech bijących się mężczyzn, a piątego widziała w oddali. W chwili kiedy ich mijała, mężczyzna stojący około 2 m od zdarzenia zmierzał w stronę bijących się, trzymając w ręku broń z tłumikiem. Kobieta miała niemal otrzeć się o niego – dlatego też tak dobrze zapamiętała, iż mężczyzna miał czapkę na głowie.
Znajdując się już na ul. Łokietka Ł. usłyszała strzały. Nie mogła więc widzieć sprawcy. Zauważyła jednak mężczyzn wsiadających do auta ciemnego koloru, którym następnie uciekli z miejsca zdarzenia.
Gdyby sprawcą był Arkadiusz Kraska rozpoznałaby go na pewno. Mężczyzna planował uczynić Ł. matką chrzestną swojego dziecka. Wspólnie umówili się na kolacje, na której planowali omówić sprawy związane z uroczystością. Do spotkania jednak nie doszło z winy Ł..
Świadkowie incognito twierdzą, iż nie widzieli kobiety z dzieckiem przechodzącej obok miejsca zdarzenia. Zastanawia to, iż nie słyszeli dokładnie strzałów. Użycie tłumika nie eliminuje hałasu a jedynie nieznacznie go zmniejsza.
Na miejscu zdarzenia nie widział Pani Izabeli Ł. również ochroniarz pasażu A-Z, który właśnie w tamtej chwili palił papierosa na zewnątrz. Świadkowie incognito byli przesłuchiwani ponad pięć razy i za każdym razem ich zeznania różniły się znacząco. Raz widzieli czterech mężczyzn innym razem sześciu. Każdy z nich podawał inny rysopis, inny opis odzieży, żaden z nich nie zauważył czapki na głowie sprawcy. Mylili się także co do miejsca zdarzenia i ilości strzałów. Według nich mężczyźni wsiedli do auta na ul. Kopernika a nie, jak zeznała Izabela Ł., na ul. Łokietka. Mieli też inne zdanie co do kierunku ucieczki.
Na rozpoznaniu wszyscy wskazali na Arkadiusza Kraskę mimo, iż nie pasował on do rysopisu wzrostem, kolorem włosów i budową ciała. Co istotne, mężczyzna za każdym razem okazywany był w tym samym miejscu, z tym samym numerem. Procedury przewidują rotację.
Arkadiusz Kraska miał świadków na to, że nie było go na miejscu zdarzenia. Sąd im nie uwierzył. Po pięciu latach od zakończenia sprawy Arkadiusz Kraski został powiadomiony o zniszczeniu dowodów, które wskazywały na jego niewinność. Kluczowe znaczenie miał w tej sprawie ubiór zabójcy. Według Izabeli Ł. sprawca miał na głowie czapkę bejsbolówkę, co wyklucza możliwość, aby świadkowie incognito widzieli kolor włosów, czy też uczesanie sprawcy.
Arkadiusz Kraska od 18 lat przebywa w Zakładzie Karnym. Nasuwają się pytania:
Czy którykolwiek ze świadków był na miejscu zdarzenia? Jeżeli tak to który? Czy kobieta z dzieckiem odważyłaby się przejść obok ulicznej bójki? Czy świadek incognito przejeżdżający autem był w stanie zauważyć tyle szczegółów podczas gdy panował już półmrok, a zdarzenie zasłaniał parking samochodowy? Dlaczego jeden ze świadków incognito nie potrafił dokładnie określić miejsca zdarzenia i ilości strzałów, skoro znajdował się na miejscu? Dlaczego świadkowie incognito nie słyszeli strzałów?
Wiadomym jest również, iż Pani Izabella Ł była manipulowana i zastraszana przez policjanta, który ją przesłuchiwał. Rozmawialiśmy z nią po latach od zdarzenia. Oto jak widzi dzisiaj to zdarzenie:
- Czy była Pani na miejscu zdarzenia?- Tak ,wracałam z dzieckiem ze szpitala- Widziała Pani zdarzenie ? - Tak ,widziałam mężczyznę na schodach, na wprost niego stało dwóch mężczyzn. Jeszcze przechodząc przez ulicę słyszałam krzyki, ale gdy doszłam do tych mężczyzn, oni zamilkli. - Nie bała się pani przechodzić tam z dzieckiem ? - Do tej pory nie wiem dlaczego to zrobiłam. - Ile osób pani widziała ? - Widziałam trzech mężczyzn, przechodziłam między nimi - Kiedy Pani usłyszała strzały ? - Po chwili jak minęłam tych mężczyzn, strzały były jakby przytłumione, ale broni nie widziałam. - Co Pani zrobiła po usłyszeniu strzałów ? - Przebiegłam z dzieckiem na drugą stronę ulicy i ukryłam się za zaparkowanym autem. - Jak wyglądał mężczyzna ten, który stał na schodach pasażu ? - Na pewno miał czapkę z daszkiem mocno zaciągniętą na twarz. - Kto strzelał Pani zdaniem? - Myślę,że strzelał ten mężczyzna stojący na schodach, ten w czapce z daszkiem. Dopiero jak usłyszałam strzały obróciłam się i widziałam tego mężczyznę w czapce. Bardzo mi utkwiło w pamięci to, że on miał bejsbolówkę na głowie, ponieważ spojrzał na mnie. Przebiegłam na drugą stronę ulicy i ukryłam się z dzieckiem za autem,a gdy usłyszałam pisk opon uciekłam do domu. - Ile strzałów Pani słyszała? - Dwa lub trzy ,tyle pamiętam. - Może Pani opisać auto, którym odjechali sprawcy ? - To było ciemne auto, tyle pamiętam. - Czy ten mężczyzna w czapce przypominał Pani kogoś ? - Nie, absolutnie .Wiem na pewno,że to nie był Arkadiusz Kraska, ponieważ Arkadiusza znam. - Miała Pani kontakt z partnerką Arkadiusza Kraski? - Tak ,od niej dowiedziałam się,że zamknęli Arkadiusza. Wtedy zdałam sobie sprawę,że byłam naocznym świadkiem zdarzenia, w którym Arkadiusz na 100% nie brał udziału. W domu partnerki Arkadiusza widziałam mężczyznę, który mi powiedział,że za kilka dni ktoś się ze mną skontaktuje w sprawie zeznań dotyczących Arkadiusza. Partnerka Arkadiusza podziękowała mi za pomoc. Po kilku dniach dostałam telefon w sprawie Arkadiusza, poproszono mnie o spotkanie. Odbyło się ono w prywatnym aucie przy Bramie Portowej. Byłam tam z partnerką Arkadiusza, lecz ją mężczyzna,który ze mną rozmawiał po chwili wyprosił z auta. Podczas tego przesłuchania nagle ten mężczyzna pokazał mi policyjną odznakę i był bardzo opryskliwy. - Czy ten mężczyzna Panią zastraszał ? - Tak, krzyczał, klął i wmawiał mi, że Arek był na miejscu zdarzenia. Kazał mi go nie kryć, groził mi, że zabiorą mi dziecko do Domu Dziecka, a mnie zamkną za fałszywe zeznania. Po wszystkim odwiózł mnie do domu. Na następny dzień zabrali mnie z domu na Komendę Wojewódzką na zeznania. Tam przesłuchiwano mnie do późna w nocy. W sumie byłam przesłuchiwana trzy razy. Zawsze w towarzystwie dwóch policjantów. Przesłuchiwał mnie ciągle ten sam policjant, a drugi spisywał zeznania. Nigdy nie było nikogo trzeciego, kto by przysłuchiwał się lub zadawał mi pytania. Obiecywali mi, że jak zeznam na Arkadiusza to mój mąż wyjdzie wcześniej z więzienia. Byli też u mojego męża w Zakładzie Karnym i też mu obiecywali wyjście, jak im pomoże w sprawie Arkadiusza. - Co się działo na rozprawie ?Ja od początku mówiłam,że to nie Arkadiusz jest zabójcą. Straszono mnie,że dostanę wyrok za mataczenie w spawie.W tej sprawie jest wiele niejasności, zeznania świadków się nie zgadzają. Tak w opisie sprawcy, osobie mu towarzyszącej, jak w opisie zdarzenia, czy opisie broni jest wiele do wyjaśnienia. Izabela Ł. znała Arkadiusza Kraska, jak więc mogłaby go nie rozpoznać w czasie tego zdarzenia? Jak długo Arkadiusz Kraska będzie czekał na sprawiedliwość? W następnym artykule będziemy chcieli się odnieść do tego, jaki może mieć związek sprawa innego zabójstwa ze sprawą Arkadiusza Kraski.
autor: Dorota ZacharekNastępny artykułNie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News